GrzesB napisał(a):
Jak Piotrek będzie chciał to sam napisze
Grzesiu - oczywiście chciałem wszystko opisać, krok po kroku, ze zdjęciami kolejnych etapów naprawy i szczegółowym opisem wszystkich dokonanych czynności. Naturalnie wszystko oprócz ataków furii, która chwilami mnie - i nie tylko mnie - ogarniała, czego skutki tez zostały sfotografowane
... .
Ale ... już mi się nie chce ... i raczej nie muszę tłumaczyć dlaczego ... .
Jak wiesz Grzeniu doskonale -
ja nie jestem jedynym autorem sukcesu w tej
nadzwyczajnie osobliwej i nietypowej sprawie, a wręcz przeciwnie - wykonałem tylko "fizyczną robotę" pod dyktando (i pod czujnym okiem
)
prawdziwych fachowców, którzy w swej
nieograniczonej dobroci ofiarowali mi
wypracowane latami kompetencje, doświadczenie, cierpliwość, ogromne zaangażowanie własnego czasu oraz dostep do sprzętu jakiego 99,9% innych serwisów nawet na oczy nie widziało ... .
Poniewaz już zaczyna się to co zwykle (i to
nawet zanim zdążyłem cokolwiek napisać o BDH Trzenia) - żadnych szczegółów nie będzie. Nie jestem uprawniony aby narażać na niewybredne komentarze autorytety osób
skutecznie pracujących na swój sukces całymi latami ... .
Ba, nie tylko że nie jestem uprawniony ale
byłbym ostatnią osobą, która by cos takiego uczyniła ... .
GrzesB napisał(a):
- niemniej zakres działań "naprawczych" i konsultacyjnych był niewyobrażalny. Dobrze Trzeniu, że wytrzymałeś do końca naprawy - wielu fachmenów złożyło broń (z opowiadań wiem
) - no ale Ty nie trafiłeś to byle kogo. Najważniejsze, że właściciel zadowolony
I na tym FAKCIE skupmy się najbardziej, bo najlepiej wykonana naprawa nie miałaby żadnego sensu, gdyby Trzeniu nie odjechał z bananem na buzi
... .
Autko trafiło do mnie lekko zaniedbane (mam na myśli kwestie techniczne, a nie np. przedział pasażerski), po całkiem niedawnym przeglądzie w ASO CCCO (o ewentualne szczegóły poproszę Trzenia) .
Pierwszego zonka doświadczyłem od razu - tuż po wyjęciu obudowy filtra powietrza, w której znalazłem
kawałki wężyków przelewowych, conajmniej
łopatkę kamieni oraz
kompletnie zapchany wkład filtrujący. Osobiście trudno mi uwierzyć, że to wszystko nazbierało się tam w na przestrzeni 15 tyś.km. - a należy pamiętać, że Trzeniu występujący w roli klienta miał prawo liczyć, że usługa za którą zapłacił - została wykonana prawidłowo.
Oto ogólny obraz sytuacyjny
:
Na szczęście - wyżej ukazane jak i inne "ułomności" są w pełni odwracalne i zostały sukcesywnie usunięte, a to co liczy się najbardziej czyli "twarda mechanika" okazała się w stanie idealnym. Oto na przykład wałeczki rozrządu nowej generacji - nie budzące żadnych zastzeżeń:
W podobnie doskonałym stanie pozostają też inne elementy silnika
, co rokuje niezakłóconą eksploatację na długie lata
.
Ponadto - jednym z pobocznych ale jakże pozytywnych skutków naprawy jest fakt, że Trzeniowe BDH zostało prześwietlone nie tylko mechanicznie ale również "elektronicznie", w wyniku czego udało się ustalić ponad wszelką wątpliwość, że przebieg "z szafy" w pełni pokrywa się z zapisami w innych sterownikach zapisujących niektóre "wybrane fragmenty z historii eksploatacji".
Co ważne - brak jest śladów aby ktokolwiek próbował te zapisy "modyfikować" ...
.
Ponieważ ... :
- ze 100%-ową pewnością z Trzeniowego BDH udało się usunąć "nowotwora"
- w mojej ocenie samochód jest bezwypadkowy (minimalne wątpliwości budzi tylko lewy reflektor - w którym uchwyty są takie jakby np. po kolizji z małym zwierzątkiem albo cuś podobnego)
- ponieważ wiadomo że przebieg jest prawdziwy
... osobiście uważam, że (w końcu) doczekaliśmy się chwili, w której wiadomo, że o ten samochód warto zadbać zgodnie z zaleceniami instrukcji serwisowych - uzyskując tym samym praktycznie całkowitą pewność bezawaryjnej eksploatacji przez wiele kolejnych lat.
Coprawda zostało jeszcze kilka pomniejszych prac do zrobienia ale właśnie po to są regularne przeglądy, żeby takie historie likwidować.
Oczywiście ja tylko podpowiadam jakie jest moje zdanie na temat Trzeniowego BDH, a jak właściciel wykorzysta przedstawioną opinię i komu przypadnie doprowadzenie tego wyjątkowo ślicznego i fantastycznie wypasionego autka - do stanu igła pod każdym względem (przede wszystkim w obrębie tak istotnych układów jak np. hamulce, zawieszenia, etc.) - to już zależy wyłącznie od decyzji Trzenia. Ja uważam, że jego samochód - bez większego nakładu pracy i środków - można łatwo i szybko doprowadzić do najwyższej sprawności technicznej, całkowicie porównywalnej z egzemplarzami fabrycznie nowymi.
Myślę, że już teraz - po naprawie silnika - autko będzie nieco bardziej żwawe
i w jakimś stopniu zmniejszy się też zużycie paliwa - co być może (?) dodatkowo zmobilizuje Trzenia do przestrzegania terminowych inspekcji serwisowych
... .
Kończąc posta chcę powiedzieć, że w okresie bezmała czterech tygodni - z autem codziennie "coś się działo" - i to po kilka, a nawet do kilkunastu godzin na dobę ... . Oczywiście większość z czynności było wielokrotnie powtarzanych - tak, aby krok po kroku eliminować wszystkie "potencjalnie podejrzane" podzespoły ... .
Jedyną alternatywą, lecz zupełnie nieakceptowalną - byłaby jednorazowa ale okropnie kosztowna wymiana wszystkich najdroższych elementów znajdujących się w komorze silnika ... . Nam chodziło o to, żeby wymienić / naprawić tylko to, co rzeczywiście powodowało niezwykły bałagan w odczytach diagnostycznych, a przede wszystkim - w naszych umysłach ... .
Taki był cel i został osiągnięty w 100%, dzięki czemu ani jedna część nie została wymieniona na "chybił-trafił". Tym sposobem pokonaliśmy fabryczną dokumentację serwisową dla silników BDH i BDG, która to dokumentacja - gdyby sie do niej ściśle zastosować - zrujnowałaby nas finansowo, a pozytywny efekt naprawy ciągle stałby pod znakiem zapytania ... .
Osobiście - po całej "aferze" z narywającym silnikem w samochodzie Trzenia - wynoszę taki wniosek, że ta
doskonale dopracowana konstrukcja nie toleruje żadnych - i to absolutnie żadnych - ułomności osprzętu elektronicznego i mechanicznego. Nawet - jak to było w tym przypadku - i co znaaacznie opóźniło zakoćzenie naprawy - w sumie niewielkie (
ale bardzo szkodliwe z punktu widzenia dalszej eksploatacji) "odchyłki od normy" ulokowały się poza "polem obserwacji" monitorujących pracę silnika - czujników. Stąd powstała taka sytuacja, że poszczególne sterowniki widziały problem ale nie wiedziały skąd pochodzi ... .
Reasumując - temat wibrujących BDH (i BDG)
został rozpracowany ale tylko i
wyłącznie dzięki ogromnym pokładom wiedzy i doświadczenia oraz osobistemu zaangażowaniu Pana Janka Sopy (SSERWIS) oraz Pana Łukasza (BOSCH SERVICE ŚMIETANA). To im należą się prawa autorskie, podziękowanie i tantiemy z osiągnietych wyników .
Moja skromna osoba - pomimo tego, że to ja odwaliłem
"fizyczny zakres prac" -
schodzi do roli trzecioplanowej ... .
Nawet jeśli mogę sobie przypisać rolę głównego inicjatora i głównego koordynatora prac, to
bez niesłychanej przychylności, elastyczności i poświęcenia prywatnego czasu Panów: Janka i Łukasza -
z całej roboty nic by nie wyszło ... .
Oczywiście BARDZO DZIĘKUJĘ
Trzeniowi za zaufanie, którym obdarował mnie ad hoc powierzając mi swojego rodzyneczka, a którego to zaufania w żadnym wypadku nie chciałem nadużywać ... . Wiem Piotrze jak wiele kosztował Cię czas bez samochodu niezbędnego do pracy zawodowej i wierz mi, że ani przez moment tego nie ignorowałem. Jeszcze raz dziękuję za Twoją cierpliwość i wytrwałość, bo taką postawą motywowałeś mnie najbardziej do działania - szczególnie wtedy, kiedy wszystko co dało się zdiagnozować - zostało pozytywnie zdiagnozowane ... a silnik wciąż narywał ... .
Myślę, ze nagłośnienie sprawy na Forum AKP miało sens z dwóch powodów:
1. Usunęliśmy usterkę, z którą nie poradziło sobie żadne ASO (a zapomniałem wcześniej napisać, że było wiele śladów wskazujących na takie działanie - nawet w Niemczech, o czym wspomina też lakoniczna dokumentacja serwisowa).
2. Wiemy gdzie szukać i czego szukać w samochodach, które dopiero pojawiają się na polskich drogach, przez co koszty naprawy każdego kolejnego BDH i BDG z podobnym problemem - najprawdopodobniej zatrzymają się na poziomie niższym
od sugerowanej w dokumentacji serwisowej wymiany np. sterownika silnikowego czy łomatko - pompy wtryskowej i kompletu wtryskiwaczy za bagatela - około 5000 zł. ...
.
Trzeniu - powiem szczerze, że skuteczna naprawa Twojego BDH to był dla mnie "punkt honoru" ... . Na podstawie osiągniętych wyników bardzo żałuję, że nie odkupiłem tego autka ... dopóki było zepsute ...