Oprócz tego co bardzo słusznie zauważył GrześB - być może znam lekarstwo na Twój problem z wiatrakiem klimy
... .
I nie to, żebym się wymądrzał
ale nie dalej jak w piątek zwycięsko walczyłem z identycznym problemem jak Twój
.
Różnica jest tylko taka, że "mój" wiatrak wcale nie startował i krótko po zatrzymaniu samochodu czujnik ciśnienia zwrotnego wyłączał sprężarkę klimy całkowicie.
To zresztą logicznie, ponieważ brak "podmuchu" na "chłodnicę" klimy powodował natychmiastowy wzrost temperatury czynnika chłodzącego po stronie tłocznej i jak wcześniej zauważył Grześ - mogłoby to spowodować trwałe uszkodzenie kompresora. No ale do rzeczy
:
Do naprawy przygotowałem sobie "nowy" wiatrak więc byłem spokojny, że jeśli "w starym" coś rozwalę - wielkiej straty nie będzie
... .
Tak więc najpierw wyjąłem wiatrak z samochodu i odpiąłem wtyczkę przy zbiorniczku wspomagania. Po całkowitym wyjęciu "urządzenia" odkręciłem ze "stelaża" (uchwytu) 3 śrubki mocujące silniczek (uprzednio zdejmując też zapinkę trzymającą przewody oraz plastikową opaskę zaciskową).
W następnej kolejności oparłem "dupkę"
silniczka na kancie drewnianego stołu i powoli obracając silnikiem w ręce - ostukiwałem boczne ścianki młotkiem aluminiowym. Aż trudno opisać jak dużo czarnego pyłu wysypało się przy tym (z wnętrza silnika) na podłogę oraz od strony wiatraka... . Kiedy już stwierdziłem, że więcej nic się nie wysypie - wytrzepałem resztki pyłu, a potem bardzo długo i starannie przedmuchałem silniczek sprężonym powietrzem z kompresora (około 8 atmosfer).
Kiedy już wydmuchałem wszystko tak skutecznie, że silniczek wyglądał praktycznie jak nowy (z tego co udało się zobaczyć - w środku również) - nastąpiła próba generalna. Żeby nie kombinować z prowizorycznym podłączaniem do akumulatora - wstępnie założyłem wiatrak do stelaża i zakręciłem 3 śrubki, a wtyczkę wpiąłem do instalacji samochodu (wiatrak ze stelażem trzymał mój przyjaciel w rękach - posikany z przejęcia i strachu, że odfrunie ...
).
Potem już poszło gładko - odpaliłem silnik i klimę - wiatraczek "zagadał" aż miło
I to w zasadzie koniec opowieści - myślę, że "powinieneś" skorzystać z wyzej opisanej metody, bo już tak całkiem na serio - jest skuteczna w większości przypadków i nie po raz pierwszy "za darmo" uzdrowiłem komuś ten element
.
Powodzenia w bojach