Przed godzina przezylem szok, no moze nie do konca szok ale ogromne zdziwienie.
Podjezdzam pod bankomat, robie swoje, zapalam auto i nagle wielkie bum (naprawde wielki strzal) i dym spod maski.
Otwieram maske i zagladam do aku, caly w strzepach, jakby od srodka wybuchla bomba, na szczescie tel do kumpla i po aku do makro, na nieszczescie byl tylko jacky'iego.
Teraz pytanko co moglo sie stac? Aku przyjechal 3 lata temu razem z autem i byl z serii No Name, ladowanie 14V.
I pomyslec ze wczoraj wrocilem z Amsterdamu
, mam nadzieje ze to jednostkowy przypadek.