
WOW!!! Dzisiaj siedziałem w RSie Carlita, nawet dodam że miałem okazję wyjechać z warsztatu na plac. Po wrzuceniu biegu czułem niesamowity respect do auta natomiast wrażenie było bliskie temu co przeżywam w nocy z ukochaną

. Niby tylko parę metrów ale nigdy tego nie zapomnę. Carlito przyjechał do serwisu w którym pracuję zrobić porządek z felgami bo mała rzeźba była wcześniej wykonana i to w złym stylu. Szkoda tylko że nie było okazji odpalić poprzedniej S2 Carlita, a też przyjeżdżał. Mała (wielka) rzecz, a cieszy!

No i fotek sobie porobiłem ale to nic w porównaniu z realnym czarnym RS4 i to w sedanie.