Ivo napisał(a):
Milo napisał(a):
własnie sie kuw... paliłem się w firmowym aucie

gasnica sikneła i sie skonczyła

w dodatku zaden przejezdzajacy kierowca nie chciał sie zatrzymac i mi pomoc

a stałem na srodku drogi przejezdzali i sie tylko patrzyli(ul Kościuszki) dopiero ze stacji benzynowej pracownicy przybiegli z wiadrami wody i auto naszczescie udało sie ugasic(szoferka sie nie spaliła)

bez komentarza

ja pamietam jak kolesiowi zaczelo sie cos kopcic pod macha to od razu z gasnica polecialem i stwierdzam ze kilogramowymi gasnicami to mozesz sobie paczke fajek zgasic

jakim autem jechales? i mam nadzieje ze nic ci sie nie stalo?
edit: przez Ciebie zpaliłem sobie omleta

Jechałem Vito 120km/h gdy nagle w srodku ukazał sie czarny dym

depa po hamulcach i zjechałem z drogi na pobocze, pod koniec hamowania juz nie było hamulcow

wyskoczyłem z auta podrodze zabierajac dokumenty i koma

bo myslałem ze auto całe sie zjara. Płomienia wychodziły przez przednia atrape wiec gasnica w dłon macha lekko do gory ale gasnica tylko pierdła i sie skonczyła

a tam sie kuw... pali

no to wyskakuje na ulice i macham zeby ktos mi podał gasnice a kazdy tylko rozkładał rece i odjezdzał.
Patrzyłem tylko czy juz sie pali kokpit w srodku bo jak by sie zajoł to juz po aucie

Pobiegłem na stacje Shell ktora była obok wziołem dwa wiadra z wodom do mycia szyb i lece do auta

pracownik stacji tez zabrał wiaderko i udało sie auto ugasic

Naszczescie spalił sie tylko osprzet silnika, weze z chłodnicy i przednia atrapa(lakier ok). Auto odstawilismy do mechanika i na jutro bedzie juz gotowe

Do tej pory nie wiadomo dlaczego sie zapaliło
