Nie jestem pewien co do tego czy kierowca potrzebuje 2000kcal. Wysilek porownalbym do pracy za biurkiem.
Raczej nie jadlbym ogromnych obiadow i posilkow i tu nie chodzi zawod kierowcy a ogolnie. Taki obiadek to bedzie z 1000kcal jak nie lepiej. I tak tego nie strawisz. Od wiadra rozgotowanych ziemniakow i centymeteowej panierki i zapewne slodkiego napoju skoczy cukier (bardzo duzo weglowodanow - > cukrow zlozonych) zamuli, nadmiar cukru we krwii zostanie zamieniony w tluszcz, ktory bedzie powoli budowal dodatkowe 40kg.
Nie chodzi, zeby jesc trociny. Ale taki obiadek np warzywka gotowane do woli z jakims miechem i np troche kaszy np gryczanej beda 10 razy lepsze i zdrowsze. Juz nawet nie wspominam, ze bedzie mozna zdemontowac czujniki metanu w kabinie

Za duzo owocow suszonych tez bym nie jadl. Jest tam duzo fruktozy, z ktora organizm ma problem z przyswojeniem i bedzie szlo przez cale kichy. Bedzie z tego duzo gazu

nie ma co robic z kiszek biogazowni.
Sam siedze po 10g dziennie w maszynach i jakos nie przybywa mi wagi. Powiedzialbym, ze nawet ostatnio zrzucilem 10kg. U mnje jest prosto, wystatczy, ze nie jem wszystkiego co ma w sobie make. A ogolnie to duzo jem ale innych rzeczy.
To takie moje spostrzezenia, u mnie sie sprawdza. Moze ktos inny je tylko pizze z cola i chudnie

P. S. Ograniczamy tez sol, bo jest niezdrowa oczywisxie cukier, a browarow nie polecam pic codziennie a raczej okazjonalnie, bo tez ostro ryją.