Ponieważ pojedyncze zdjęcie kiepsko oddaje nakład pracy oraz to, że i tak miałem to zrobić przedstawiam relację z remontu silnika 7A w mojej Coupecie.
Przede wszystkim dlaczego? Jak wyjmowałem silnik, auto miało 365 tysięcy przelotu, silnik wciągał dobry litr oleju (a może i więcej) na 2 tysiące. Uszczelki puszczały jak tylko mogły. Do tego wszystkiego chciałem zachować oryginalną jednostkę bo przecież można było wrzucić TDI zy 1,8 T i pewnie jeszcze taniej by wyszło ale nie o to chodziło.
Po wstępnych ustaleniach z kolegą udostępniającym garaż (dzięki Nawrot) i jego pomocy zaczeliśmy szarpać tego trupa z komory
W takim stanie auto zostało zepchnięte na miejsce postoju
a na warsztat trafił ten obrzygany jak bo dobrej bibie delikwent:
Po zdjęciu głowicy okazało się, że na tłokach jest skorupa nagaru i lekko wyczuwalny próg na gładzi cylidrów.
Jak na 360 tysięcy nie był tragiczny i tak naprawde dało by radę założyć same pierscionki, jednak....
Kupiłem w cenie złomu blok od silnika MC (dzięki Lukasik) ze względu na mniejszą średnicę tłoka. Patent ten był inspirowany rzeźbą kolegi z silnikeim VR6 2.8--->2.9 z pozytywnym rezultatem. Blok został po zewnętrznej stronie dokładnie oczyszczony z rdzy i wszystkich przykręcanych elementów po czym został dostarczony razem z tłokami do szlifu. Panowie pomierzyli zestaw i rozwiercili blok z 2200 na 2300 pod wymiary dostarczonych tłoków od 7A.
Tłoki otrzymały dla wzmocnienia powłokę ceramiczną na denko. Do złożenia "dołu" silnika posłużyły panewki Glyco, pierścienie Mahle, uszczelki Victor Reinz czyli wsio jak w oryginale. Elementy aluminiowe zostały oczyszczone benzyną i preparetem K2 oraz pomalowane "aluminium w sprayu". Blok został pomalowany farbą odporną na temp 600 stopni.
Śrubki zostały pochromowane:
Przyszła pora na głowicę...i tak miałem robić kompletną regenerację swojej ale przez zwykły fart trafiła się głowica od silnika 3B więc problem bardzo szybko się rozwiązał
Głowica wymagała drobnej adaptacji do warunków 7A ale problem szybko został rozwiązany i oto mamy kompletną sadzonkę do posadzenia:
Zanim to jednak nastąpiło spędziłem dobre pół dnia na czyszczeniu komory silnika. Każda odkręcona część jak również komora była zalepiona kitem z piachu i zaschniętej oliwy.
A tu komora po kąpaniu :
Ponieważ się trochę rozpędziłem z tematem, pochromowane zostały wszystkie elementy metalowe, śrubki, rurki, wsporniki, blaszki, kółka a aluminiowe wypolerowane. Pozostałe elementy zostały dla kontrastu pomalowane czarnym matem. Sporo czasu i benzyny zużyło się na czyszczenie i doprowadzanie wszystkiego po kolei do stanu nadającego się do założenia.
Efekt na 99% końcowy:
Wiem, że dla co poniektórych magików ta robota to nic wielkiego ale obiecuję, że podniecam się tym ostatni raz
ps. Opis nie oddaje nawet 1/3 tego ile cierpliwości (nie tylko mojej) i PLNów pochłonął ten projekt ale dla mnie było warto
