Heloł!
Dziś przytrafiła się mi w cygórku dziwna sprawa.
Auto stało nie odpalane 8 dni. Dziś odpaliłem ("od strzała", jak to się mówi), przejechałem się kilka km, wszystko było OK, i tuż pod chałupą dziwne zachowanie: silnik pracując na luzie w mniej więcej sekundowym rytmie zwalniał obroty, w tym samym rytmie zapalała się kontrolka braku ładowania...
Przegazówka nie pomogła; wyłączenie silnika i ponowne uruchomienie też nie.
Nie wiem o ile obrotów spadają one (nie mam obrotomierza) ale jest to wyraźnie słyszalne i wyczuwalne przez drgania karoserii.....
Czy to problem z silnikiem, czy może coś z alternatorem, który cyklicznie stawia większy opór silnikowi i stąd spadek obrotów?
będę wdzięczy za sugestie...
pozdrówko
_________________ Koła wystarczą cztery. Cylindrów musi być pięć...
|