Miałem tego nie opisywać, ale ku przestrodze napiszę.
Jakichś czas temu w 90-ce (2,3 NG) Teść wyieniał rozrząd. Pojechał do znajomego mechanika i zrobił autko. Wymienil rozrząd i parę duperel. Jakichs czas później wsiadlem do autka i stwierdziłem ze auto ledwo osiaga 140 km/h a zawory klepią niesamowicie.
Postanowilismy sprawdzic trop i u naszego łódzkiego rezacza dobralismy sie do silnika. Pomiar przyrzadem do ustawiania zaplonu wykazal opóźnienie zapłonu o ... 15 stopni
W piatek zajrzelismy pod mache i okazalo sie ze rozrzad przy wymianie zostal przestawiony o 1 zabek.
Po przywroceniu prawidlowego ustawienia rozrzadu Niunia zlapala momentalnie moc w cylindry i pierwszy test pokazal ze wrocila do zycia.
Historia ta mogla skonczyc sie wypaleniem zaworów i w konsekwencji kosztownym remontem (autko jeździ na elpegie ... wiec to poteguje jeszcze zniszczenia).
Dodam tylko ze mechanik nie zadal sobie trudu poinformowania wlasciciela o tym ze simering na wale puszcza olej jak diabli , co w konsekwencji spowodowalo ze po paru miesiacach opasek jest znow do wymiany - jest skąpany w oleju ...
Rece i cycki mi opadły ... gdyby to było moje auto skończyłoby się mordobiciem ...
Jaki morał z tej historii:
Nie wolno oddawać autka partaczom. Nie szukajcie na siłe najtańszych rozwiązań
Życze samych udanych napraw.