Owszem, ładnie wygląda, fajnie się prezentuje. W towarzystwie można sypać anegdotkami z tego co i jakim patentem w nim sam naprawiłeś. I każdy kto w życiu nie miał V8 napisze Ci żebyś sobie kupił.
Jedno V8 już mieliśmy i powiem tylko tyle - NIGDY WIĘCEJ!. Poprzedni właściciel musiał chyba chlać ze 3 dni jak go kupiliśmy. Tzn tak - miny nie kupiliśmy w rozumieniu egzemplarza. Wszystko było ok. Kupiliśmy minę w sensie modelu.
W auto wpakowaliśmy prawie jego równowartość. Wszystko co się mogło zepsuć się zepsuło. Skrzynia jak się zepsuła to były tylko 3 gruntowne naprawy w różnych serwisach (z czego 2 serwisy nie miały pojęcia co z nią zrobić i dopiero poszczucie ich mecenasem dało wymierne rezultaty).
Sprzedać je? Wolne żarty, kto to kupi. Dopiero jak nam wjechała kilkunastokołowa cysterna w bok to udało się sprzedać. A i tak PZU odwaliło nam numer ze miesiac wczesniej auto wycenili na 7 tys. zł więcej niż w chwili wypadku. Gdyby nie DAS (ochrona prawna) bylibyśmy mocno z nim w plecy, a tak wyszło w sumie na zero.
Odradzam.
Jedna jedyna zaleta: Cysterna wjechala w srodkowy slupek przy predkosci ok. 35km/h. Jedynie lakier pękł i się porysował. Były problemy z udowodnieniem, że naruszona została geometria i linia progu (zależało nam na pozbyciu się grata). Cysterna złamała lusterko - skubane nadal działało. El. szyby działały jak nówki, drzwi bez problemu. To auto to jest czołg!
Heh, ja bym się z Tobą zamienił i byłbym bardzo zadowolony
